Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zaczynamsiębać…
–Oj,dajspokój.Zwyczajniewyrażęswojezdanie,atyzrobisz
ztym,cozechcesz.
–Brzmirozsądnie,ażjestemwszoku–żartujęszczerzeporaz
pierwszydzisiejszegodnia.
–Zarazsobiepójdę.–Grozimipalcem,alenajejtwarzygości
szerokiuśmiech.
–Przepraszam.Zamieniamsięwsłuch.
–Pomyślałam,żetenostatnimiesiącjestdosyćluźny.Tymaszjuż
oddawnapisaniepracynaobronęzasobą,kilkaprzedmiotów
zaliczone,więcmożeposzukałabyśgdzieśpracydorywczo?
–Pamiętasz,żeszukałam?
Toprawda.ZostawiłamCVwkażdejgalerii,butiku,restauracjiiw
innychmiejscach,wktórychpotrzebowalipracowników.Niestety,nie
miałamelastycznegografiku,anikomunieuśmiechałosięzatrudniać
mnienaczterygodzinydziennie,botylkotakimczasem
dysponowałam.
–Oczywiście,żepamiętam.–Weronikazniecierpliwionawyrzuca
ręcewgórę.–Niekażęciiśćwtesamemiejsca.
–Dokądmamwięcpójść?
Przyjaciółkazdejmujezramieniatorebkę,anastępnierozpaczliwie
czegośwniejszuka.
–Jest!–Rozentuzjazmowanawyciągawmojąstronępomiętą
ulotkę.
Bioręjąodniej,akiedyzaczynamczytać,mojeserceprzyspiesza.
–Chcesz,żebymzostałaprostytutką?!–piszczęprzerażona
pomysłemWeroniki,wyrzucająculotkębaruzestriptizem,jakby
parzyła.
Kartkaupadaobokmoichznoszonychadidasów.
–Nieprostytutką,tylkokelnerką.–Urażonakrzyżujeręce