Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
silnikiV8–dodałzbłyskiemwoku.–Gdybyśmyniebyli
zbzikowanymiekologamigenerującymienergię
wewłasnymzakresie,wyklętobynaszazużyciepaliwa.
–JateżjeżdżęV8,alemójwózmadwadzieścialat
izapalatylkowtedy,gdysamzechce–powiedziała
znieśmiałymuśmiechem.–Dziśniemiałochoty.
–MożeDarbymarację,żezadużoczasuspędzasz
wsamotności.–PokręciłgłowąTank.–Powinnaś
znaleźćsobiejakąśpracę.
–Pracujęwdomu.Projektujęstronyinternetowe.
–Wtensposóbniespotykaszzbytwieluosób.
–Mogęsiębeztegoobyć–odparła,prostującplecy.
–Onibezemnieteż.Sampowiedziałeś,żeuważają
mniezaczarownicę–dodałazwestchnieniem.–Kiedy
starakrowaBarnesaprzestaładawaćmleko,stwierdził,
żetoprzezemnie,bowiedźmyjużtakmają.
–Zagroźmupozwem.Togouciszy.
–Słucham?
–Mowanienawiści–wyjaśnił,puszczającoko.
–Achtak.Obawiamsię,żetylkopogorszyłabym
sytuację.Dalejbyłabymwiedźmą,tylkotaką,która
jeszczeciągaprzyzwoitychludziposądach.
Tankzaśmiałsię,rozbawionyjejdystansemdosiebie
ipoczuciemhumoru.
–Pewniemaciekłopotyprzytakiejpogodzie
–powiedziałaMerissaizadrżała,wyglądającprzez
okno,zaktórymszalałaburzaśnieżna.–Podobno
kiedyśkowbojepodczasburzysiedzieliprzybydle,
śpiewając,żebyniewpadłowpopłoch.Choćartykuł,
któryczytałam,dotyczyłchybaburzzpiorunami.
–Rzeczywiściedawniejtakpostępowano–przyznał