Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ordynatornieprzypadkowosiedziwdomu?Możenie
chciałbyćumoczonywtakiwypiszeszpitala?
–Toproszęsobiedoordynatorazadzwonić
igozapytać.
–Cotozapomysł?Toniehumanitarnedzwonić
dokogoś,ktozszedłztrzydziestosześciogodzinnego
dyżuru.
Nopewnie,pomyślałGąska.Boimysięszefa,mimo
żewpuściłnaswkanał.Zresztą,jeśliordynatorzrobiłunik
umyślnie,tozpewnościąnieodbierzeijeszczeprzy
najbliższejokazjiopierdoli.
–Moimzdaniemwypistodużeryzykodlazdrowia
pacjenta–powróciłdoswegolekarz.–Niemogęwziąć
zatoodpowiedzialności.Wdodatkuniewiemynawet,jak
pacjentsięnazywa,więccomamwpisaćdopapierów?
–Proszęsięniebaćodpowiedzialności,boonwyjdzie
nawłasnąprośbę.Ajaksobienieprzypomniswojego
nazwiska,tozapewniam,żemymunazwiskoznajdziemy.
Narazieproszęzostawićwolnemiejsca.Najwyżej
przyjdzietujutro,jakmuprzypomnimyjegonazwisko,
iuzupełnidane.
Wydawałosię,żewszystkieargumentymedyka
zostałyzbite.Jakiegojeszczemógłużyć,żebynie
wypisywaćpacjenta?
–Onniepowinienwtakimstanienawetchodzić!
–Toteżpodwieziemygo,gdzietrzeba,samochodem.
Ajaksięźlepoczuje,togozpowrotemprzywieziemy.
Lekarzpokręciłgłowązdezaprobatą.
–Taksięrobićniepowinno.