Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Najpierwsprawdzimy,czydapanradęsamodzielnie
chodzić.Proszęspróbowaćusiąść.
Zociąganiemwynikającymzogólnegostanu
organizmuwykonałpolecenie.Zakręciłomusięwgłowie.
–Powoli,conagle,towiadomo…–uspokoiła
gopielęgniarka.–Niechpanchwilęposiedzi,zanim
spróbujewstać.
Niemusiałamuudzielaćtakiejrady.Gdybyteraz
wstał,pewniepadłbynapyskitrzebabygodźwigać
zpodłoża.Posiedziałprzezparęminut,domomentu,gdy
zacząłwidziećpojedynczo.
–Myślę,żemógłbymspróbowaćwstać.
–Odważnie–pochwaliłapielęgniarka.Podeszła
istanęłapotejstroniełóżka,poktórejmiałonastąpić
stawaniedopionu,ipodtrzymałago.Wstałistarałsię
utrzymaćnanogach.
–Strasznieosłabłem!
–Nicdziwnego.Wkońcuoberwałpanzdrowo,atrzeba
dotegododaćprawiedwadniwśpiączce.Proszę
spróbowaćzrobićkilkakroków.
Spróbował.Udałomusięprzedreptaćparęmetrów,
tyleżeprzywsparciupielęgniarkiiścianpokoju.
–Całkiemnieźle.Proszęsięzpowrotempołożyć,
ajadodamjeszczetrochę„wzmacniaczy”dokroplówki.
Padłnałóżkonawznakizacząłgłębokooddychać.
Najchętniejpowróciłbydostanubrakuświadomości.
Natakąmożliwośćniemógłjednakliczyć,ponieważ
conajmniejdwiezewnętrznesiłypożądałygwałtownie
jegoobecności.Spotkaniazjednąznichchciałuniknąć.