Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nojamyślę!Dziedzina,którąuprawiasz,tośmiech,
anieprawdziwanauka.
Wiesz,muszęcięprzeprosić,boniecoprzedtobą
zataiłem.Niemówiłemcałejprawdy.Tylkoniewiem,
odczegozacząć.
Filozofprzesiadłsięnakrzesłoprzystoliku,żeby
znaleźćsiębliżejswegogościa.
Najlepiejodpoczątku.
***
Jeździliwokółszpitalabezefektów.Najpierwobjechali
sąsiednieuliczki,apotemrynek.Nigdzieniewidzieli
osobnikaowyglądzieopisanymprzezporucznika.
CozadupaztegoGąski.Żebymuuciekłgość
wzasadzienawpółprzytomnyzagaiłrozmowęsierżant.
Toteżnaszproblemdookreśliłsytuacjękapitan.
MieliśmygodowieźćnaprzesłuchaniedoKatowicprzed
drugą.Mamnadzieję,żezdążymychociażprzedtrzecią.
Gdzieonsiępodział?
Ztrudemakceptowalifakt,żeniemogligoznaleźć.
Owiniętybandażemłebijasnobrązowakurtka,czyli
wkolorzenienależącymdoostatniopopularnychwPolsce
Ludowej,powinnysięrzucaćwoczy.Trudno,pomyślał
kapitan.NajwyżejdostanęopieprzzaGąskę.Przecież
pułkownikznajakośćkadry,zjakąmuszępracować,więc
możnaliczyćnaopieprzumiarkowany.