Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nojamyślę!Dziedzina,którąuprawiasz,tośmiech,
anieprawdziwanauka.
–Wiesz,muszęcięprzeprosić,boniecoprzedtobą
zataiłem.Niemówiłemcałejprawdy.Tylkoniewiem,
odczegozacząć.
Filozofprzesiadłsięnakrzesłoprzystoliku,żeby
znaleźćsiębliżejswegogościa.
–Najlepiejodpoczątku.
***
Jeździliwokółszpitalabezefektów.Najpierwobjechali
sąsiednieuliczki,apotemrynek.Nigdzieniewidzieli
osobnikaowyglądzieopisanymprzezporucznika.
–CozadupaztegoGąski.Żebymuuciekłgość
wzasadzienawpółprzytomny–zagaiłrozmowęsierżant.
–Toteżnaszproblem–dookreśliłsytuacjękapitan.
–MieliśmygodowieźćnaprzesłuchaniedoKatowicprzed
drugą.Mamnadzieję,żezdążymychociażprzedtrzecią.
Gdzieonsiępodział?
Ztrudemakceptowalifakt,żeniemogligoznaleźć.
Owiniętybandażemłebijasnobrązowakurtka,czyli
wkolorzenienależącymdoostatniopopularnychwPolsce
Ludowej,powinnysięrzucaćwoczy.Trudno,pomyślał
kapitan.NajwyżejdostanęopieprzzaGąskę.Przecież
pułkownikznajakośćkadry,zjakąmuszępracować,więc
możnaliczyćnaopieprzumiarkowany.