Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasłużbie.Napohybelztaką!!!
WIKTOR
Potym,jakodbiłemsięnapoduszce,apotemrąbnąłemnaziemię,
musiałemnachwilęstracićprzytomność.Ocknąłemsiędopiero,kiedy
kumpledomniedoskoczyli.Wyglądalinaszczerzeprzejętych.
Niepotrzebnie.Toprzecieżnieichwina.Wzasadziegdybynieoni,
pewniebymnieprzeżyłupadku.Obojebyśmynieprzeżyli.
Tostrażacyustawilipodblokiempoduszkępneumatyczną,która
ocaliłanasprzedśmierciączypoważnymkalectwem.
Coznią?zapytałemjednegozlekarzy,któryprzyszedł
sprawdzić,cozmoimbarkiem.
Podczasupadkuwybiłemgoinaderwałemwięzadło.
Żyjeimasięcałkiemdobrzeodparł,zerkającwmojąkartę
leczenia.Apan,jaksiędziśczuje?
Żyję.Zaśmiałemsięnapokaz.
Nielubiłemdramatyzować.Ramiębolałomniejakcholera,ale
dałosięznieść.Gorzejbyłowczoraj,kiedymijenastawiano.
Zemdlałemzbólu.
Lekarzuśmiechnąłsiędomnie,apotemoznajmił,żemamgościa,
iwyszedł.
Wzasadzieniewiem,kogospodziewałemsięujrzeć,alekiedy
wdrzwiachszpitalnejsalistanąłMirek,kolegazakcji,poczułemsię
niecorozczarowany.Chybasądziłem,żetoona.Właściwieliczyłem,
żeprzyjdzieisprawdzi,jaksięczuję.Wkońcutozajejsprawąsię
tuznalazłem.Myślałem,żejakotrząśniesięzszoku,którywtakich
sytuacjachbyłnormalnąsprawą,toprzyjdzieipodziękuje
zauratowanieżycia,alejakwidać,źleoceniłem.Niebyłowięc
sensuzaprzątaćsobieniągłowy.