Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uważaj,comówisz,Clifton,tomojanarzeczona
wycedziłmójbrunet.
Jasne,bouwierzę.Jeszczeprzedchwiląbyłeśjakzbity
pies,gdypowiedziałemcionaszejniespodziance.Nie
wyglądałeś,jakbyśmiałcośtakiegowzanadrzu.Skąd
wziąłeś?Zagencji?ZaśmiałsięjakBaba-Jaga
zdobranockiipatrzyłnamniejakszczerbatynasuchary.
Niezłasztuka.Chętnieskorzystałbymztwoichusług,
złotkozamruczałidotknąłmoichwłosów.
Zabierajłapy,Clifton!Chybażechceszzbieraćswoje
zębyzpodłogizawarczałBlakeniczymdzikabestia
inapiąłwszystkiemięśnie.
Ijajadodałambutnie.
Ognista,lubiętakie.Mężczyznauśmiechnąłsię,
cofnąłokrok,alenadalniespuściłwzrokuzmojego
dekoltu.
Niewytrzymałamipotoksłówwylałsięzmoichust:
Wieszco,cwaniaku?Lepiejzajmijsięczymś,conie
wymagatakiegowysiłkuumysłowegojakflirtzkobietą.
Budujbabkizpisaku,lepzplasteliny,puszczajbańki.
Możewtymbędzieszlepszy.
Facetzrobiłdużeoczy,jakbymwłaśniewalnęła
gowkrocze.Oho,czyliucierpiałojegomęskieego
pomyślałamzzadowoleniem.
MójBondparsknąłgromkimśmiechem.
Niewiem,cocitakwesoło,Blake,właśnie
zaprzepaściłeśfuzjęzMorrisem.Dwamiliardyprzychodu
rocznieszlagtrafił!Dlatwojegowidzimisięstracimyczęść
akcjonariuszyidrugietyleudziałówwycedził
zwściekłościąwczerwonychoczach.
Nicmnietonieobchodzi.Niepotrzebujemytych
pieniędzy,alejeślitakcizależy,tosamsięożeń