Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałakutemupowodów.Teraziona,jejobrazpowolikruszyłsię
zachmurąwspomnień.Robiłsięzdnianadzieńbledszyibledszy.
Cichszy.Łzaspłynęłamidooka.
Otarłemjednakszybko,bynasilonasamotnościąfalasmutkunie
pochłonęłamnietak,jakmógłbywjednejchwilipochłonąćmnie
ocean.Tamtegoczasumójnajważniejszyprzyjaciel.
Kierowanygłodemwróciłemdoprzytulnejkajutyiotworzyłempuszkę
taniejfasoli.Jednąrękąjedząc,adrugątrzymającster,skierowałemsię
wstronękilkupobliskichwysp,którebyłytylkokropeczkami
napożółkłejmapieOceanii.Pragnąłemstanąćsuchąstopąnalądzie.
Ogrzaćsięciepłemprawdziwegoogniska.Możezjeśćjakieś
prawdziwejedzenie.
Wolnośćmaswojącenę.Porankipotrafiąwgryzaćsięlodowatym
chłodemdosamychkości,nawetwokolicachrównika.Nawetprzy
ocieplającymsięklimacie.Głódlubiobsesyjniezajmowaćkażdy
wolnyzakamarekmyśli,wzniecaćtumanygniewu,czynawetszału.
Zanimwyruszyłemnamojąbezcelowąwyprawętekilkamiesięcy
wcześniej,byłemwegetarianinem.Terazniepamiętamdnia,wktórym
niemodliłbymsięojakąśzbłąkaną,zmęczonąmewę,którasiada
nieświadomienadachu“Alicji”iniemazielonegopojęcia,
coczeka.Czycenąswobodyjestgłódichłód?
Niemampojęcia.Wiemtylko,żezaburczałomiwbrzuchu
itopomimofaktu,żeopróżniłemjużdrugąporcjęfasoli.Skrupulatnie
wypłukałemcałąpuszkę,byniezmarnowałasięnajdrobniejszachoćby
kaloria.Potemschowałembezpiecznie,planowałem,żeposłuży
mizanaczyniedogotowania,gdyjużdotrędomojegonajbliższego
celu.
Tendrobnyatolbyłponoćczęstoodwiedzanyprzezpodobnych
miludzi,którzywłóczylisiępooceanicznymświeciebezładuicelu.
Całyporanekspędziłemnaobsesyjnymmyśleniuotym,cobędęrobił
natymskrawkulądu.Cobędęjadł.Cobędęłowił.Jakizbudujęszałas.
Niemogłemnawetskupićsięnatym,bywykonaćregularnywpis
dopokładowegodziennika,którybyłteżdziennikiemmojegonowego
życia.