Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Upalnyczerwcowywieczór,słońceciągleniechcezajść,amoje
nastoletniehormonywariują.Cochwilęwychylamsięprzezokno,
żebyspojrzećzapłot.Naszdomsąsiadujezostatnimprzylesie.
Wogródkachniemażywejduszy.Zdrugiejstronybudynków
dochodzągłośnemęskieśmiechy.Osiedlowyestablishmentjakzwykle
spożywaalkoholnaulicy.Usąsiadówoknowpokojunapiętrzejest
otwarte,cojeszczebardziejpobudzamojąwyobraźnię.Próbujęsię
powstrzymać,alezamiastmyślećoczymśinnym,zaczynam
przeglądaćzdjęcia,którezrobiłemjejrano,kiedyszłaulicą.
Uwielbiampodziwiaćjejwdzięki.Niewysokaszatynka,pięknewłosy
sięgającełopatek.Ciąglespinajewkoczek.Masrebrnykolczyk
wpępku,niedużepiersiikosogłosawydzierganegonalewymbiodrze.
Wgorącydzieńwłożyłakoszulkęodsłaniającąpłaskibrzuchispodenki
podkreślającewcięciamiędzyudamiapupą.Prezentująsię
niesamowicienapowiększeniuwkomputerze.AlicjaDunajjestmoją
rówieśniczką,mieszkatuodlat.Mywprowadziliśmysięjesienią
ubiegłegoroku.
Wkrótcepoprzeprowadzcenatknąłemsięnanią,gdywychodziła
zdomu.Przywitałamniezniewalającymuśmiechem.Właśnieten
uśmiech,nibysłodkiiniewinny,ajednakwpołączeniuztajemniczym
spojrzeniemzielonychoczumającywsobiecośuwodzicielskiego,
sprawił,żewbiłasięwmojeserceniczymtorpedatrafiającadocelu.
Byłemtakzszokowany,żeniepotrafiłemnicpowiedzieć.Następnego
dnianamierzyłemją,gdyszłanaprzystanekautobusowy.Wtedysię
przedstawiłemiodrazuspróbowałemsięzniąumówić.Odparła,
żemachłopaka,wogóleniebyłazainteresowananawiązaniem
znajomości.Zbyłamniedośćbezczelnie.
Późniejbyłojeszczetrudniej.Nadeszłazima,Alicjazaczęłasię