Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
izolować.Doszkołyzawoziłojciec,akiedywychodziławieczorami,
zawszeprzyjeżdżaliponiąjacyśznajomi.Mimowieluprzeciwności
sporosięoniejdowiedziałem.Wiem,dojakiegoliceumuczęszcza,
kimjejnajlepszeprzyjaciółki,któreknajpypreferuje.
Zauważyłbym,gdybymiałachłopaka.Jestsama,mimotorozumiem
jejwykręt.Mojenazwiskoniecieszysiędobrąsławą,aonawiedziała,
ktowprowadzasięobok,ipostanowiła,takjakjejrodzice,trzymaćsię
odnaszdaleka.Razspróbowałemwyciągnąćodniejnumer,ale
powiedziała,żemigonieda,boniematakiejpotrzeby.Nieprzyjęła
mniedoznajomychnaFacebooku,niepozwoliłasięobserwować
naInstagramie.Unikałakontaktu,alewiedziałem,żewgłębiducha
onateżczuje,żepowinniśmyspróbować…
WrazznadejściemupalnychdniAlicjazaczęławysyłaćsygnały.
Wczoraj,gdytylkousłyszała,żeodpalamkosiarkę,wyszładoogródka
wkostiumiekąpielowymileżałanakocu,udając,żejestpochłonięta
jakąśksiążką.Płotodgradzającynaszeogródkijestniższyodemnie.
Wiedziała,żebędęsięnaniągapił.Ułożyłasięnaplecach,krokiem
wmojąstronę.Rozsunęłaprowokująconogi.Kosząc,podziwiałemjej
rozgrzanesłońcemciało.Widziałem,jakpotspływawzdłużjejud,jak
brzuchunosisiępowolizkażdymoddechem,jakwyginapalceustóp
inaprężałydki.Kiedyskończyłemkosić,obserwowałemzokna
pokojuirobiłemzdjęcia.Ostatnioobojepodlewamykwiatkiwswoich
ogródkach.Wchodzimywtedynadrabinyprzyaltankach,wrękach
trzymamykonewkiiudajemy,żenasiebieniepatrzymy.
Zamykamfolder,którynazwałem„Ona”.Zapisałemwnimprawie
dwieściezdjęćAlicji.Uwielbiamfotografowaćzukrycia.
Tezwczorajszegoopalaniastanowiąrarytas.Czuła,żefotografuję,
icelowomipozowała.Chciała,żebymuwiecznił,apotempatrzył,
podziwiałifantazjował.Onalubiskomplikowanegry.Niedałasię
zaprosićnarandkę,wzbraniasięprzedpodaniemnumeru,apodlewa
wspodenkachkrótszychniżmajtki.Obojewiemy,żejestterazsama.