Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wybaczyć,alezupełniemiwyleciało.Mógłbymprzysiąc,
że…
Ależnicsięniestało!Takdawnosięniewidzieliśmy,
tozupełniezrozumiałe.Tonaprawdęwspanialewidzieć
ciętuzpowrotem,Kornelu.Wspaniale,dajęsłowo!
Mężczyznauśmiechnąłsięprzyjaźnie,poczym,
mrugnąwszyporozumiewawczookiem,dodał:Proszę,
mówmiKuba.
Małobrakowało,aKornelzakrztusiłbysiępowietrzem.
ABSURDALNYKAWAŁEK
PodczasgdytrójkamężczyznipaniAnielaprzyglądalisię
muzuprzejmymzainteresowaniem,onstałjaksłupsoli
iniemógłwykrztusićanisłowa.
Miałwrażenie,żetojakiśokrutnyżart.Nagle
uświadomiłsobie,żezlikwidowanieSłowaliimożeokazać
sięznacznietrudniejsze,niżzpoczątkuprzypuszczał.
Ciludzie…Niemiałpojęcia,żewwydawnictwie
zatrudnionychbyłotylupracowników.Kimoniwszyscy
byli?Kornelniemógłuwierzyć,żewtejledwo
funkcjonującejfirmienaprawdęznalazłosiędlanichjakieś
zajęcie.
Gwałtowniepotrząsnąłgłową.
Musiałcośztymzrobićito
szybko
.Wkońcuteraz
toonturządził.
Odchrząknąłispojrzałnazebranychwpomieszczeniu
ludzi.
Posłuchajciezacząłizacisnąłustawwąskąkreskę.
Wiem,żezaszłopewnenieporozumienie…Wkradłsię
organizacyjnychaosiniemasięczemudziwić,biorąc
poduwagęokoliczności.
Jedenzmężczyzn(nazwaniegoKubąniewielebytutaj
dało)wybałuszyłoczy.
Awięcwiesz?spytałzniedowierzaniem,poczym
zwróciłsiędoswoichtowarzyszy:Myślałem,że…
Kornelzmarszczyłbrwi,alezanimzdążyłcoś
powiedzieć,weszłamuwsłowopaniAniela: