Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podążyłamzajejwzrokiem.Wistocie,niedałosięich
przeoczyć.Tyluprzystojnychfacetównarazrobiło
wrażenie.Czasjakbyzwolnił,aoniwchodzilipokoleijak
w
slowmotion
.Drogiemarynarki,koszule,buty…
Wyglądaliraczejnabiznesmenów,kierującychsię
nakonferencję,bydobićtargunamilionowąinwestycję.
Prawie…Gdybyniejedenmałyszczegół.Pająki.Każdy
znichmiałtensamtatuaż,widocznywcałościbądź
wystającyspodrękawów,niepozostawiającywątpliwości.
Ichmiłaaparycjanieprzysłaniałatego,czymsię
zajmowali.Napoczątkuweszłotrzechstarszych,tak
międzyczterdzieścipięćasześćdziesiątlat.Kolejnibyli
znaczniemłodsi,wokolicachtrzydziestki.Zauważyłam,
jakinnigościezerkająnanichzpodziwem,jak
dziewczynomzaczynająsięświecićoczy.Musiałam
przyznać,żebyłownichcoś,coodrazubudziłorespekt.
Spokój,pewnośćsiebie,elegancja.Zganiłamsięwduchu
zato,żeijaprzezchwilępoddałamsięichurokowi.
Naprowadzeniewysunąłsiępotężniezbudowany
Włoch.Dłuższekręconewłosymiałspiętewlekkikucyk.
Mimosporychgabarytów,nieprezentowałsięgroźnie.
Twarzprzecinałmuzbytpociesznyuśmiech.
RinoszepnęłaEllie.
Słodziakwyrwałomisię.
Taaa.Doczasu.Nawłasneoczywidziałam,jak
połamałczłowiekowiręce.
Aten?zapytałam.Zanimszedłniecomłodszy
chłopak.Bardziejwyluzowanyibeztakdrogichubrańjak
reszta.Noibeztatuażu.Niemapająka.