Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wydarzyło,pozatymśmierćniebyłaodpowiednimrozwiązaniem.Nie
wiązałasięzkarą,ojakąmichodziło.Niepowinienemotym
zapominać.Niemogłemrozpaczać.Musiałembyćsilnyzanasdwoje,
skoroChiaranaraziesiępoddała.
–Wszystkosięułoży,zobaczysz.Jesteśjeszczetakamłoda…
Maszczas.Dużoczasu.Chociażmyślę,żezarokbędziesztuliła
dosercanaszeupragnionedziecko–dodałem,gdyChiarazawzięcie
milczała.
–Skądtapewność?–zapytała,poczymuniosłasięlekkoioparła
podbródeknamoimtorsie,byzajrzećmiwoczy.
–Przeszliśmyprzezkolejnekręgipiekła,bybyćrazem.
Topoprostujedenzetapów,którypokonujemywnaszejwędrówce.
Dotychczaszawszewygrywaliśmy,takbędzieitymrazem.Uwierz
wto,cotworzymy.Uwierzwnas,Chiaro!–stwierdziłemzemfazą.
–Mamzłeprzeczucia.Ostatniodręcząmniekoszmary…
Tywramionachinnej.Krewwypływającazmojegobrzucha
iwszechobecnypłaczdziecka.Naszegodziecka,któremujaniemogę
daćtego,czegoonopotrzebuje,bomnieprzynimniema…Martwię
się,żetoznaki.Toniemożebyćtylkomojawyobraźnia.Tojesttak
prawdziwe,jakbymiałosięzdarzyć…
–Toniesążadneznaki–skomentowałemmożezbytoschłym
tonem,aleniepodobałymisięjejsłowa.
WtymmomencieChiaramówiłajakGiulia,ajastarałemsię
trzymaćzdalekaodwróżbizabobonów.Uwolniłemsięspodich
wpływuwrazzchwilą,gdymójbratośmieliłsiępodnieśćnamnie
rękę–zasprawąLukiRussopozbyłemsięzłudzeń.Kwasnietylko
wypaliłmojąskórę,aletakżesprawił,żedefinitywnieprzestałem
wierzyćwprzepowiednie.Świat,wktórymprzyszłonamżyć,niemiał
nicwspólnegozmagią.Onanieistniała.Najwyraźniejmojażona
wciążtegonierozumiała.
–Jesteśzwyczajnieprzemęczonaizestresowana–kontynuowałem.