Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stojęnaśrodkukuchni.
Znowurobimisięniedobrzeiciemnoprzedoczami.
Matkasiadaprzystole,zapalapapierosaimówi:
–Podejdźiprzeprośmnie.
Nieruszamsięwcale.
–Podejdź–mówigłośniejipodajerękędopocałowania.
–Powiedzswojejmamie,żejąkochasziżejużbędziesz
grzecznądziewczynką,którazeszkoływracaprosto
dodomu.
Podchodzę.Całujęjąwrękę.
–Kochamciebie,mamo–mówię.
Iwtedychybaporazpierwszymyślę,żekiedyś
jązabiję.Jakbędęduża.
***
Okropniesięczuję,Dżordż.Możeniepowinnam
ciotymopowiadać.Możemojawyobraźniajestspaczona
żalemiskrywanądługozłością.Wcaleniejestmilżej.
Chcemisiępłakać,aleniemogęsobienatenluksus
pozwolić.
ZachwilęprzyjdzieBartek,zachwilęPaulinkazacznie
kwilić,żebymjąnakarmiła.Mazegarekwbrzuszku.
Równiutkocotrzygodzinysiębudziichcejeść.
Zzamkniętymioczkamiszukamojejpiersi.Poruszatak
śmiesznieiszybkousteczkami,apotemprzypinasię
domniejakmałyrzepiwysysazemnieto,comogęjej
dać.Popiętnastuminutachssaniazasypiaznowu.Kładę
jąsobiewtedynaramieniuiczekamkilkaminut,abyjej
sięleciutkoodbiło.Dopieropotymmałymbeknięciu
mogęjąpołożyć.Tegonauczyłamsięjeszczewszpitalu.
Niewiem,dlaczegotaktrzeba,aletrzeba.Muszę
dokładniejpoczytaćnatematpielęgnacjitakichjak
Paulinkakruszynek.
wieczorem
Dobrze,żeBartekprzyszedł.Rozwiałswoimwejściem
mojąprzeszłość.Nieposzliśmynaspacer,boBartek
powiedział,żePaulinkajestzamałanaspacery.Muszę
poczekać,ażskończydwatygodnie.Takpowiedziałajego