Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mójmąż–zaakcentowałampierwszesłowo–rozpoczął
pracęwsaloniesamochodowym,więcchybazrobisobie
przerwęwstudiowaniu.–Upiłamłykgorącegonapoju.
–Chcewybudowaćdlanasdom–zwierzyłamjejsię
znaszychplanów.
DobrzeznałamLenęiprzypuszczałam,żewyśmiejeten
pomysł.
–Wow,naszJacuśnieźlesięstara,abybyćdobrym
mężem.
Brakszczerościwjejgłosiewłaśnieutwierdziłmnie
wmoimprzekonaniu.
–Któratogodzina?–Spojrzałanatelefon.–Muszęsię
zbierać,zagodzinęmamrandkęzchłopakiem
zmedycznego.Ktowie…możezostanępaniądoktorową.
Zaśmiałasię,alejazadobrzejąznałam,byuwierzyć,
żezakochasięnadłużej,chociażuparcietwierdziła,
żekochakażdegoswojegokochanka.Dopókijejsięnie
znudziłoczywiście.
–Jateżjużwracamdodomu.–Uściskałamjąizabrałam
swojerzeczyzestolika.–Dojutra!–krzyknęłam
zauciekającąLeną.
–Pa–odpowiedziałaipobiegławstronęswojego
akademika.
Napierwszymidrugimrokudzieliłyśmywnimpokój.
Pamiętałamwszystkieimprezyipróbyzeswataniamnie
zkażdymkolegąjejchłopaków.Jajednakpragnęłam
ciszyispokoju,więcnapoczątkutrzeciegorokumogłam
zamieszkaćjużzJackiem,aterazwspólniewynajmujemy
mieszkanie.
Wdrodzedodomuweszłamdosklepu,bykupićjakieś
pierdołydoudekorowanianaszegogniazdka.Kolorowe
zasłony,obrusyiramkinazdjęciatomoimzdaniem
podstawowyelementkażdegownętrza.
Ostateczniewyszłamztrzemapełnymitorbami.My,
kobiety,jużtakmamy.Wchodzimydosklepuikupujemy