Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mipoplecach,amójstarannymakijażroztapiasię
wzastraszającymtempie.Chciałaś,tomasz!Wreszcie
klimatyzowanybudynekobstawionyzzewnątrz
kordonemwpełniuzbrojonegowojska.Podobnie
wewnątrz.Izraelskiepatrolewojskowenakażdym
kroku.Cóż,niemasięcodziwićIzraeltowciąż
niespokojnykraj.Wrażeniebyłojednakprzytłaczające.
Czuliśmysięjakwięźniowiewzakładzieozaostrzonym
rygorze.Kierowanonasodjednegoprzejścia
dodrugiego,schodyruchome,góra,dół,rewizja
bagażuosobistego,abynakoniecjeszczebyć
zmuszonymodczekaćwtasiemcowychkolejkach
nadodaniedopaszportuwizypobytowej.Zagadałyśmy
sięzZosiąiprzeoczyłyśmyfakt,żekolejka,wktórej
stoimy,przesuwasięznaczniewolniejodinnych
obsługiwałonasjakieśdociekliweindywiduum.
Wrezultaciejakoostatniezgrupyodbierałyśmy
ztaśmywalizki.Nieobyłosbezpoirytowanych
komentarzy.
Nonareszcie.Wszyscyoddawnanawasczekają.
Trzebabyłozmienićkolejkę.
Wzruszyłyśmyramionami.Ktośzawszemusibyć
ostatni.
Czekałnasjeszczejedenetappodróżyprzejazd
zTelAwiwu-JafydoJerozolimy.OjciecJonaszzzakonu
franciszkanówpowitałnasgromkimSzczęśćBoże!”.
Odtejchwilionprzejąłdowodzenienapielgrzymce.
Wdrodzedoautobusubaczniezlustrowałkażdego
znaszosobna,abyzrozbrajającąszczerośc
stwierdzić: