Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
colekkopodbudowałomojeego.–Dziękujemy
ijednocześnieprzepraszamyzasprowadzenienawas
niebezpieczeństwa.–Mówiącto,łypnąłnaswojego
kolegę.
–Tak,przepraszamyidziękujemy–dodałdrugi,
pokazującwuśmiechuchybawszystkiezęby,jakiemiał.
–Zazwyczajniejestemciekawska–zaczęłam–ale
jakimcudemkappybiegłyzawamiażtakikawałdrogi?
Najbliższyzbiornikwodnyjestnaobrzeżachmiasta.
–Możenajpierwwartobyłobysięprzedstawić?Tak
tylkosugeruję–zagaiłchłopakwczerni.Niepodobało
misię,żeciąglesięszczerzył.
–Wypierwsi.Wkońcutowywpadliścienanasdwie
–odbiłampiłeczkę.
Tymrazemuśmiechzagościłnatwarzyzielonookiego.
Czytychdwóchwszystkobawiło?
–JestemHuxley–odpowiedział.–Atenpalant
toAlden.–Wskazałgłowąnachłopakaobok.No,robiło
sięciekawie.Aldenowiewidentnienieprzypadłodogustu
tookreślenie,cowywnioskowałampospojrzeniu,jakie
posłałkoledze.–Awy?
Niepodobałamisiętacałasytuacja.Ociągałamsię
zodpowiedzią.Pochwilinamysłudałamjednak
zawygraną.
–JestemSoleil.
–AjaMae.
–Skorojużpoznaliśmyswojeimiona,tomoże
odpowiecienamojepytanie?
Żadnemuznichniespieszyłosiędozabraniagłosu.
Obstawiałam,żezarazusłyszymyjakąśhistoryjkę
wyssanązpalca.
Aldenzacząłopowiadać.Przybrałpoważnąminę,jakby
szykowałsiędozrelacjonowanianajważniejszego
momentuswojegożycia.
–Taksięskłada,żejednaztychotokapp–pokazał