Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odClancy’egoiodsiebie.–Niezniżajsiędojegopoziomu!Weźsię
wgarść!
Przycisnęłampięśćdopiersi,walczącooddech.Clancytrzymał
dłonienadgłową.Colepodniósłgonanogi,przeciągnąłmuręce
dotyłuiskrępowałjenowymzaciskiem.Następnienałożył
munagłowęstarąposzewkęnapoduszkęizwiązałją,bysięnie
zsunęła.
Bezsłowazaciągnąłmniekudrzwiom.Twarztężałamuodgniewu.
−Maszsięskupić–syknął.–Czekanaswielegodzinjazdy,aon
będzieznamiwaucieprzezcałytenczas.Jeśliczegośspróbuje,
totybędzieszmusiałagopowstrzymać.
WbiłamwzrokwClancy’egoizauważyłam,jakpochylakunam
głowę.Skądmiałamwiedzieć,żewłaśnieteraznie„próbujeczegoś”
naCole’u?Potrafiłkontrolowaćwieleosóbnarazitowdużogorszych
okolicznościach.Tobyłabydlaniegopestka.Założyłam,
żeodseparowaniegoodpozostałychwystarczy,byichuchronić,ale
co,jeślisięmyliłam?
−Awięcwybieramysięnaprzejażdżkę?–zawołał.
PróbowałamdostrzecwtwarzyCole’achoćbyśladobcegowpływu,
kontrolującbańkęstrachurosnącąmiwpiersi.Miałprzytomneoczy
izachowywałsiętrzeźwo.Anawetuśmiechałsiękpiąco.
−Niemożemygojakośpozbawićprzytomności?–wyszeptałam.
–Byłobybezpieczniej.Dlanaswszystkich.
−Tylkosiłą,awolałbymnieryzykowaćiprzypadkowonie
uszkodzićmumózgu–odparł,poczymjużgłośniejdodał:−Pojedzie
wbagażniku.Związany,zakneblowany,bezbronny.Taki,jakiegolubię
gonajbardziej.
Clancyskinąłgłowąwnaszymkierunku.Gdybymnieznałagotak
dobrze,mogłabymprzysiąc,żewjegogłosiepobrzmiewanutka
desperacji.
−Ależniematakiejpotrzeby…−rzucił.