Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
−Kiedysięjużdowiecie,zkimidokądmaciesięudać–ciągnął
Cole−sprawdźcienamapie,gdzieznajdująsięprzygotowanedla
waszychzespołówsamochodyijakprzebiegadalszadroga.Zespół
Atoja,Ruby,Liam,Vida,Nico,naszgośćiten,jakmutam…
Wśliczniutkiejkoszulinaguziki.
OburzonyLiamwyrzuciłręcewgórę.
Pulpetjedyniewzruszyłramionami.
−Toitaklepszeniż„zgred”.AlemówiąnamniePulpet.
−Niconiemożebyćznami–wtrąciłamsię.
Dzieciakowiniemożnabyłoufać,jeślibyłwpobliżuClancy’ego.
Nieręczyłamteżzasiebie,gdybywsypałnaskolejnyraz.
Kątemokazobaczyłam,jakchłopiecsięwycofujeichowaztyłu
grupy.Liamchwyciłmniezaramię,aleniepodniosłamgłowy.
Wiedziałam,żegdybymspojrzałamuwoczy,zobaczyłabym
rozczarowanie.Onnierozumiał.
−Dobrze–powiedziałCole.–Nico,pójdzieszzzespołemD.
−Czytojajestem„gościem”?–rozległsiękobiecygłos.
Dopieroterazprzypomniałamsobieopanisenator.
−PanijestwzespoleC.GośćzespołuAjestowielemniej
sympatyczny.
NajwidoczniejwiedziałaoobecnościClancy’ego,bojejjedyną
odpowiedziąbyłokrótkie:
−Rozumiem.
Coleomówiłszczegółytras,którymiposzczególnezespołymiały
wyruszyćnapółnocstanu.Wszystkiebiegłybocznymidrogami,
cowprawdziewydłużałopodróżizwiększałokosztybenzyny,ale
zatobyłobezpieczniejsze.Kiedyskończył,zaległacisza,jakby
wszyscypotrzebowalichwili,byprzyswoićnoweinformacje.