Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siebie,prostysposób.Rzadkomucośprzeszkadza,
nawetfakt,żewłaśnieskończyłszkołęimusizrobićsobie
rokprzerwyprzedstudiami,abypracowaćioszczędzać.
Wiesz,jakiejesttomiasto.Ludziepoprostuchcąmieć
oczymroz​ma​wiać.
Mamnadzieję,żedlaciebietenwieczórskończyłsię
le​piej.Jakpo​szłoztymta​jem​ni​czymfa​ce​tem?
Sięganademnąpoświeżoupieczonychleb,
spo​glą​da​jącnamnienie​śmiało.
Ta​jem​ni​czyfa​cetmaimięina​zwi​sko:Ca​lebJohn​son.
Kroibochenekchlebanazakwasie.Jużwiem,
żeprzygotowujesobieswojąulubionąkanapkę
zindykiemiseremszwajcarskim,którejzjempołowę,
mimożejestdopierodziesiąta.Takjaksię
spodziewałam,zewzględunaimprezęprawienie
maru​chu.
Jestsłodki.Inteligentnyjakdiabliciągnie.
Urwaliśmysięprzedtortemirozmawialiśmydosłownie
całąnoc.Wiem,żewposiadłościwydawałsię
zdenerwowany,alekiedywyszliśmy,bardziejsię
otworzył.Pojeździliśmytrochępomieście,zanim
od​wio​złemgododomu.MieszkawCre​ek​son.
Creekson?pytam,myślącomieściepodrugiej
stronietorówkolejowych,któreoddzielają
jeodRosetown.Ludziestamtądnasnienawidzą
iuważajązasnobów.Coonrobiłnaimprezie
wRo​se​town?
Przy​ja​cielwzru​szara​mio​nami.
Do​stałza​pro​sze​nie.
Tochybababciamusiałamujewysłać.Spotkaciesię
jesz​czeraz?
Dzi​siaj.Umó​wi​li​śmysięwki​niewCre​ek​son.