Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pijąckawę,czasamiidziesiątą.Chciałazemną
porozmawiać,chciała,żebymzniąbył,alejanie
potrafiłem,niemiałemwsobieodwagi.
–Ale…To,comówisz…Onaciękochała…
–Kochała…–mruknął.–Naswójsposóbjateż
jąkochałemidlategotakietowszystkopogmatwane.Nie
miałemodwagispojrzećjejwoczy.Tobyłotrudneidla
mnie,idlaniej.
–Zdradzałeśją?!–wyrzuciławkońcuzsiebiesłowa,
któreoddłuższegoczasucisnęłyjejsięnausta.
–Nie.–Pokręciłgłową.–Nie…
–Toocochodziło?Cobyłomiędzywami?–zapytała
pocichu,bezkrztyoskarżycielskiejnuty.–Todziwne,żyć
zkimś,ajakbynieżyć.
–Niemogłemporadzićsobiezpewnąrzeczą.
–Nierozumiem…Nibychciałeśzniąbyć,bojednaknie
odszedłeś,aleniemogłeś,bobyłocoś,zczymsobienie
radziłeś.Dziwnietobrzmi.
–Wiem.–Wojciechwstałodstołuistanąłprzyoknie.
Patrzyłgdzieśwdal,nauliczneświatła.
–Możeszmizaufać.Możeszpowiedziećmiprawdę
–dodałałagodnie.
Mężczyznawyglądałnapodenerwowanego.Dłonie
zacisnąłnaparapecie.Chciałwyznaćukochanejkobiecie
całąprawdę.Prawdę,któraparzyłagoniczymrozżarzone
węgle,któraciążyłamuoddłuższegoczasu.Chciał,ale
jeszczenieteraz…
Aniaszybkowstała.Zbliżyłasiędoniego
nacentymetry,prowokującgodospojrzeniananią.
Złapałagozadłońiścisnęłauspokajająco.Potem
przyłożyłajądoswojegopoliczkaiprzymknęłaoczy.