Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obserwującejjądzieciarni,chociażtrudnojejbyło
oderwaćoczyodichdrobnychtwarzyczek.Każdainna,
większeimniejsze,promieniały,ukazującostrezęby,
gdyuśmiechałysiędoniej,aichskrzydładrżały
odledwiepowstrzymywanegoradosnegopodniecenia.
Jakpieski,pomyślała.Dzieciwyglądałyniczymgromada
zdrowych,szczęśliwych,skrzydlatychszczeniąt.
Odwróciławzrokoddzieciiskinęłauprzejmie
najpierwdoCiary,potemdobliźniaków.
–PrzywódczyniKlanuMacCallanówpomyślała,
żemożeciepotrzebowaćŁowczyni,abypodczaspodróży
pomogławamwykarmićwaszychludziicieszęsię,
żemogęjejsłużyć–powiedziałaBrighid.
–Ajazrozumiałamteraz,dlaczegokilkaostatnich
nocyśniłmisięsrebrnyjastrząbzesrebrnymilotkami
–powiedziałaCiara,przenoszącwzrokzjej
jasnosrebrnychwłosównazłotąpoświatęjejkońskiej
sierści.
Brighidniedawałaniczegoposobiepoznać,ale
uwagaSzamankiojejśniepodziałałananiąniczym
uderzeniepięściąwbrzuch.Nawettutaj,wdalekim
Wastelands,niemożeuwolnićsięodswojego
dzieciństwa.
–Niesamowite,jesteśnawetpiękniejszaniżsobie
wyobrażałam!–krzyknęłaKyna.
OczyŁowczyniszybkoodszukałymałądziewczynkę,
stojącąobokCiary.Jejwłosyiskrzydłamiałyniezwykły
srebrzystosiwykolor,jakpierśgołębia.Jejdużeoczy
błyszczałyinteligencją.
–Dziękujęci–powiedziałaBrighid.
–ToKyna–rzekłCuchulainn.
Słyszącswojeimię,dziewczynkazożywieniemwspięła
sięnapalce.
–Cuchulainn,mogępodejśćbliżej?Proszę!
Prooooszę!
CuspojrzałpytająconaŁowczynię.Brighidnie