Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zawahałamsię.
Przecieżnawetdobrzemnienieznaszzauważyłam.Nie
sądzisz,żetodalekoidącedeklaracjejaknatenetap?odparłam,
czując,jakzezdenerwowaniapotściekamiciurkiempokarku.
Wiedziałam,żetenczłowiekznasięnaludziachijeden
nieprzemyślanyruchmniezdradzi.Czyfakt,żeocierałamsięwłaśnie
oniegojakkotkawruiniebyłnieprzemyślanymposunięciem?Gdzieś
wgłębiduszymusiałamprzyznać,żemisiętopodoba.Bardzomisię
podoba.Uwielbiałamsposób,wjakinamniepatrzył,boczułamsię
pożądana.Nieukrywałswoichzamiarów.
Chętniepoznamcięlepiejpowiedział,bawiącsięwiązaniem
bluzkinamoimkarku.Obrzmiałepiersiocierałysięteraz
ośnieżnobiałąkoszulę.
Prawiejużmnierozebrał,kiedynaglerozległosiępukanie.
Mówiłem,żebynamnieprzeszkadzaćwarknąłwstronędrzwi.
Szefie,toważne.GlinyplanująnalotnaSGMkrzyknąłKobra.
Kiedy?
Teraz.
Igłazprzekleństwemnaustachzsunąłmniezeswoichkolan
iwstał.Poprawiłspodniewkrokuipodszedłdowejścia,jednocześnie
wybierającjakiśnumer.Ostatnirazzerknąłnamnieipowiedział:
MożesznamniepoczekaćwapartamenciewPallazoNegro.Frog
ciętamzabierze.
Zwróciłamuwagęnapoczątekzdaniaipostanowiłam
towykorzystać.
Wieszco,jestemtrochęzmęczona…
Niemógłdłużejzwlekać.Skinąłmijedyniegłowąiopuścił
pomieszczenie.
Chwilęsiedziałamzdębiała,apotemchwyciłamdrinkazestołu
iwypiłamgoduszkiem.