Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
swoimuchu.–Tuteżjestcałkiemwygodnie.
Przełknęłamślinęispojrzałamnaniegonieprzytomnymwzrokiem.
–Jakmasznaimię?–rzuciłam.
Słyszącto,spoważniał.
–WszyscynazywająmnieIgła.
–Nieotopytałam–zauważyłamkąśliwie.
–Tociwystarczy.
–Jeślimamsięztobąbzyknąć,chcępoznaćtwojeimię.Taksywa
misięźlekojarzy.
–Tegochciałem–wymruczał,anajegotwarzyodmalowałosię
zadowolenie.
Złapałamgozadłoń,którąwodziłjużprawiepodspódniczką.
–Kojarzymisiębardzonieseksownie–dodałamcicho.Mówiłam
szczerze.
–Toznaczy?–Mocnynacisknamojądłońzdradzał,żeszef
zaczynasięirytować.
Odwróciłamgłowętak,żenaszeustaprawiesięstykały,
ispojrzałamprostonaniego.
–Pomyśl.
Miałtakąminę,jakbympozwoliłasobienawyjątkowowulgarne
przekleństwo.Przyglądałmisiękilkachwil,błądzącbezwzględnymi
oczamipomojejtwarzy.
–Wcotygrasz?–spytał.
Wzruszyłamramionami,zcałejsiłyignorującpożądanie,mające
źródławmiejscach,gdziestykałysięnaszeciała.
–Toniejestżadnagra–odparłam.Dopadłamniegłupiamyśl,
żemogłabymgonawetpolubić.–Ojej….no.Igłamisiękojarzy
zczymśmałym,cienkim….Jeślimambyćszczera,zastanowiłabym
sięnadzmianąksywy.
Rysyjegotwarzysięwyostrzyły,amrok,któryzalałszareoczy,