Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Bujaszsięwnim–zasugerowałam,patrzącnaniąprzezpalce.
–Nie.Wczorajkazał,żebyśtotyichobsługiwała.Musiałdojrzeć
cięprzezszybę.Wychodzinato,żewpadłaśmuwoko.
–Wątpię.Zapomniałdaćminapiwek–poskarżyłamsię,
przecierającspuchnięteoczy.–Azrobiłwięcej,niżtylkomusnął
biodro.
Aśkawyglądałanazszokowaną.
–Iniezapłacił?
Pokręciłamgłową,ziewając.
–Chciałmniezabraćdoswojegoapartamentu,alesięnie
zgodziłam.
–Czemu?Zatomógłbydołożyćcinawetkilkakafli–wyszeptała.
Spojrzałamnaniąspodbyka.–Dziewczyny,którebyłyznim
najachcie,zarobiłypopięćdziesiąttysięcynagłowę.
–Niechcęwiedzieć–mruknęłam.–Niejestemprostytutką.
Aśkaściągnęłaustawgrymasie.Poznałamjąnaulicy
iwiedziałam,żenadaljeszczeniewypleniła„starychnawyków”.
Napiłamsięohydnejkawy,łudzącsię,żetopomożemisię
obudzić.
–Jaktobyło?Kazałcisięrozebrać?–dopytywałazaciekawiona.
–Martakiedyśopowiadała,żezrobiłamulodaprzyszybie.
Powstrzymałamodruchwymiotnynamyślotym,żecochwilę
miałinną.Dobrze,żedoniczegoniedoszło.Chociażtrochę
żałowałam,żejednakniezgodziłamsięnanocwapartamencie.
Podniecałmniejakdiabliizdawałamsobiesprawę,żepropozycja
możesięniepowtórzyć.
–Nie.Zauważyłsiniakiichciałsiędowiedzieć,kogozanie
pociągnąćdoodpowiedzialności.
Przyjaciółkaprzyłożyłapalcedootwartychust.
–Chybanaprawdęwpadłaśmuwoko.