Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jużurodziła,więcuznałam,żedalszeukrywaniesięnie
manajmniejszegosensu.Przecieżwzasadzieniczłegonierobiłam,
tylkotelefonowałam.
Diana?zapytał,poczym,mogłabymprzysiąc,zasłoniłsłuchawkę
dłonią,bowszelkiedobiegającemniedotądszmerynagleucichły.
Prawdopodobnieudałsięteżwmiejsce,gdzieniktgoniesłyszał.
Stałosięcoś,żedzwonisz?zapytałztroskąwgłosie,pod
wpływemktórejzmiękłymikolana.
Boże,jakjazanimtęskniłam…
Właściwieto…itak,inie.
Nalitośćboską,Diano!Czyten…Wiem,żeBradmiałochotę
zwymyślaćHammanaodciapakówbądźużyćwobecniegoinnego,
równienieprzyjemnegoepitetu,alewporęsiępowstrzymał.
Nie,kochanieodparłamzesłodyczą,nadktórąniebyłam
wstaniezapanować,aktórachybaniedokońcabyłamuwsmak.
Podobniezresztąjaksłowo„kochanie”,naktóre,mogłabymprzysiąc,
wstrzymałoddech.Hammanminicniezrobił.
Aleskorodzwonisz,tochybasięcośstało?
Aczymusisięcośstać,byzadzwoniładociebienajlepsza
przyjaciółka?
Wzasadzienie,aleprzecieżnietaksię…
Niemusiszmiprzypominać,jakiebyłyustaleniaprzerwałam
muwpółsłowa.Właściwietoodrobinęsięzdenerwowałam,
booczekiwałamcieplejszegopowitania.
Wytłumaczmiwięc,ococichodzi,Diano,bochybanie
rozumiem.
JestemwLosAngeles,więcpomyślałam,żemoglibyśmysię…
Onteżprzyleciałztobą?Bradleynigdysiętakniezachowywał.
Nigdyminieprzerywał.Zawszebyłopanowany,atymczasem
sprawiałwrażenierozchwianegoemocjonalnie.
Nie,HammanzostałwDubaju.Właściwiepowiemcitoteraz,
boniemasensu,bymtoprzedtobąukrywała…Rozstaliśmysię.
Co?!
Niepodobałmisiętonjegogłosu.Sądziłam,żesięucieszyalbo
chociażbędzieudawałradośćzpowodumojegopowrotu.
Niecieszycięmójpowrót?zapytałamwprost,zduszającwsobie
nutępretensji,któramimochodempróbowaławedrzećsiępomiędzy
mojesłowa.
Nie,noskąd!Kłamał,itomałowiarygodnie.ZresztąBradnigdy
nieopanowałtejsztukidoperfekcji.Byłnatozbytdobry,adotego