Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zirytowałją.Sprawił,żejejmisjawydałasię
trywialna,awpadaławzłość,kiedyktoślekceważył.
Szczególnietakinadętyprymitywnyżołdak.Ranganie
robiłananiejwrażenia,szczególnieteraz,
pomiesiącachspotkańzbufonami,którzywyrażali
współczucie,alemówili,żeniemogąpomóc,izbywali
jejpytania.AleWillynienależaładokobiet,które
możnałatwospławić.Takdługowierciłaimdziurę
wbrzuchu,odpowiadalinapytanialubpoprostu
wyrzucali.
Ostatniopoproszonooopuszczeniekilku
gabinetów.
TosprawadlaKomisjiWypadkówciągnąłKistner.
Tojestwłaściwadroga...
Mówią,żeniemogąpomóc.
Jateżniemogę.
Obojewiemy,żetonieprawda.
Zapadłacisza.
Tak?spytałcicho.
Pochyliłasiędoprzodu,bywykorzystaćprzewagę.
Odrobiłamlekcje,paniegenerale.Pisałamlisty,
rozmawiałamzdziesiątkamiosóbzewszystkimi,które
miałycośwspólnegozmisją.KiedywspominamLaos
alboAirAmericaczylot5078,zawszepojawiasiępana
nazwisko.
Uśmiechnąłsięblado.
Jaktomiło,żeomniepamiętają.
ByłpanattachewojskowymwVientiane.Ostatnilot
mojegoojcatobyłozleceniepańskiegobiura.Pan
osobiściejenadzorował.
Gdziepaniusłyszałaplotkę?