Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Takietamdrobiazgi.
Tyletegobyło,żejużniepamiętasz?
Nicszczególnego.
Coukradłeśzapierwszymrazem?
Do-junwestchnął,poczymodpowiedział:
Baterie.
Apotem?
Niepamiętamdokładnie.
Towyliczpokolei.
Naprawdęwszystkiegopotrochu.
Cozrobiłeśztym,cozabrałeś?
Rozdałembiedniejszymdzieciom.
Biedniejszymdzieciom?
Nowiepani,takim,cowyglądają,jakbynicniemiały.
Imwszystkorozdałem,asobieniezostawiłemnic.
Do-junzrobiłminęprawdziwegofilantropa.
Dzieci,którewyglądają,jakbynicniemiały?
Chłopiec,zawstydzony,niecosięuśmiechnął.Był
przekonany,żeniezrobiłniczłego.Ki-jeongprzemówiła
stanowczo,żebyuświadomićmupowagęsytuacji.
Ładniesobiewychowałeśwspólników.
Wspólników?
Tak,wspólników.Osoby,którepopełniłyprzestępstwo
razemztobą.Twoikoledzy,którzysaminicnieukradli,
przezciebiestalisięwspółwinni.Wszystko,cowziąłeś,
toskradzionemienie.Każdy,ktojeprzyjmie,
automatyczniestajesięwspólnikiem.
Naprawdę?Świetnie!Takwłaśniemyślałem.Do-jun
zachichotał.Przypomniałemsobie,coukradłem.
Topowiedz.
To.Do-junwskazałnanoszoneprzezKi-jeongklapki.
Jegominabyłacałkowitymprzeciwieństwemwyrazu
twarzy,którytowarzyszyłjegoprotestom,gdymówił