Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zktórychmusiałabymsiętłumaczyć.Niemiałamczasu
nabiurowąkontemplację,musiałamzacząćdziałać.
„Zdążę!”,krzyknęłamdosiebieizaśmiałamsięzeswojej
głupoty.Wrzuciłamdokumentydotorbyiwybiegłam
dodyżurnego.Byłzajętywydawaniempoleceńprzez
radio,niezauważalniepodkradłammuwięcklucze
ipopędziłamdosłużbówki.
Niedomkniętewalizkileżałynadolnymregale.
Założyłamrękawiczki,powoliotworzyłamzatrzaski
izaczęłamoglądaćrzeczy.Zestertygrubych,męskich
swetrówwypadłanapodłogęzmiętolonakartka.
Podniosłamjąiobejrzałam.Byłazapisanazdwóchstron,
odręcznympismem.Dojrzałym,eleganckim
inietuzinkowym.Jegowłaścicielnapewnosporoczasu
poświęciłnalekcjekaligrafii,którezaowocowały
niepowtarzalnymstylem.Równiusieńkozaokrąglone
brzuszkiiozdobnieprzeciągnięteogonkiwprawiłymnie
wzachwyt.Ztreściwynikałoconajmniejtyle,
żewłaścicielwalizeklubktoś,ktozapisałtękartkę,
interesujesięliteraturąireligią.Naprawejstroniekartki
widniałabowiemrecenzjajakiegoświersza,anajej
odwrocieumieszczonoopissakralnegoprzedmiotu.Zaraz
podnimzanotowanoteżjutrzejsządatę,godzinę,
miejsce,imięApoloniusziwyraz„mucha”.Bezwzględu
nato,ktoipocospisałteinformacje,bardziejniemógł
mniezaintrygować.Delikatnieodłożyłamkarteczkę
napustyregałiprzejrzałamresztęubrań.Nieznalazłam
jużnicciekawego,podobniewdrugiejwalizce,która
zpozoruniczymmnieniezaskoczyła,przynajmniej
dopókiniezdałamsobiesprawy,żeubrania
sąeleganckie,zimoweizdecydowanieniewrozmiarze
denata.Cowięcrobiłyprzynaszymszanownym
krakowskimwłóczykiju?Nacomutakciepłerzeczy