Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetowłaściwytrop.
POWOŁANIE
Kraków,5.06.2017poniedziałek
Nazwiskaosóbuczestniczącychwspotkaniupoetyckim
miałamspisane.Większościniemusiałamsprawdzać,
bobyłymiznanezuczelni.Kolejnegodniaoporanku
czatowałamjużnawydzialefilologiipodgabinetem
profesorZakrzewskiejzwanejBubą.
Dzieńdobry,paniprofesor,ZośkaSokolnicka,mam
nadzieję,żemniepanipamięta?rzuciłam
zentuzjazmemwstronęzaspanejstarszejkobiety.
Skorotaktwierdzisz...zaczęłacharakterystycznym
dlaniejaroganckimtonem.Czywyzawszemusicie
nachodzićnas,kiedynajmniejtegooczekujemy?
ciągnęła,nieodwracającsięwmojąstronę.
Zabardzoprzejęłasięnieustępliwymzamkiem
wstarychdrzwiach,któryjakpamiętam,zawszesię
zacinał.Wcalesięniedziwię,żeniechciałwpuścićjej
dośrodka.Najegomiejscuteżbymsięstawiała.
Jeszczenawetkawyniewypiłam,ajużmuszęsiłować
sięzdrzwiami,ztobąiBógjedenwiezczymjeszcze
fukałapodnosem,ajastałamtużobokiudawałam,
żewcaleniedrażniąmniejejciężkieperfumy.
Wkońcupchnęładrzwi,rzuciłatorbęnabiurko
izawołałamniedośrodka.
Przebiegłamoczymaprzezjejpeerelowskiepiekiełko
izawahałamsię.Zaatakowałymnienieprzyjemne
wspomnienia.Bubazdążyłaodnaleźćswójkawowykubek
iponowniemniezawołać.Szczerzemówiąc,