Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mojezwierzeniaprzerwałtubalnygłoskomendanta,
którywzderzeniuzpierdzącympodoknemagregatem
zdawałsiębrzmiećjakorkiestra.
–Gdzieteninformatyk?!Maaarcin!Maaarcin!
Marcinzeskoczyłzbiurka,wepchnąłmikartkędorąk.
–Pablozkomendy!–rzuciłpodpowiedźwstyluwujka
Googleiwybiegłzpokoju.
Bezzastanowieniazłapałamzatelefonipoprosiłam
opołączeniezkryminalnym.Przezchwilęposłuchałam
radiawydziałowejsekretarki,agdyzwolniłasięlinia,
wsłuchawcezabrzmiałsławetny,trącącyerotyzmem
głos.
–AspirantPakułprzytelefonie.Czymmogęsłużyć.
–Niemamażtakichwymagań,aczkolwiekchętnie
wysłuchampropozycji–zagaiłam.
Wodpowiedziusłyszałamlekkiechrząknięcieiciszę
zawahania.
–CześćPablo,Sokolnickaztejstrony.
–Nooośliczna,aleśmniezaskoczyła.Nie
spodziewałbymsiętegopotobie.Wybaczkwiatuszku,
mamdziśurwaniegłowy,więcniepoćwierkamytym
razem.Czegopotrzebujesz?
–Jakośprzeżyję.Samaniemamzbytwieleczasu,więc
przejdędorzeczy.
–Dajeszmała,słuchamuważnie.
–Doszłymniesłuchy,żeprowadziszsprawękradzieży
relikwiarzy?
–Anotakjakośwyszło,żeprowaaadzę–przeciągnął
zzaciekawieniem.
–Mamdlaciebiecośinteresującego.