Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zsalonikówwkorytarzu.Nieodzywałasięanisłowem,czekała,
znajdziemysięzazamkniętymidrzwiami.Chociażczęsto
rozmawialiśmynaosobności,jejzachowaniesprawiło,żezacząłemsię
denerwować.
Niezatańczyłeśzemną.Wjejgłosiezabrzmiałauraza.
Wogólenietańczyłem.Ojciectymrazemnalegał
naakompaniamentmuzykiklasycznej,achociażPiątkibyłyniezwykle
utalentowane,wybraneprzeznieutworypozwalałytylkonawolne
tańce.Możegdybymchciałtańczyć,zaprosiłbymją,aleczułem
poprostu,żetoniestosownewsytuacji,gdywszyscypytająmnie
omojąprzyszłą,nieznanążonę.
Westchnęłaciężkoizaczęłachodzićpopokoju.
Popowrociedodomumamsięznimspotkaćpowiedziała.
NazywasięFrederick.Oczywiście,poznałamgojużwcześniej.
Doskonalejeździkonno,apozatymjestbardzoprzystojny.Jestcztery
latastarszyodemnieiwydajemisię,żemiędzyinnymidlategopapa
golubi.
Obejrzałasięnamnieprzezramięzpółuśmiechem.
Wodpowiedziuśmiechnąłemsięsarkastycznie.
Acobysięznamistało,gdybyśmysięniekierowalitym,
coaprobująnasiojcowie?
Zachichotała.
Byłobyponas.Niemielibyśmypojęcia,jakżyć.
Jatakżesięroześmiałem,zadowolony,żemamkogoś,zkimmogę
natentematpożartować.Czasemtobyłajedynametodaradzeniasobie
zuciążliwądominacjąojca.
Rzeczywiście,tatagoaprobuje.Alezastanawiamsię…Spuściła
wzrok,naglezawstydzona.
Nadczymsięzastanawiasz?