Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV
WTEDY
4latatemu
C
Piotrbyłzawszeostojącierpliwościiwzasadzienigdy
złowiektakszybkoprzyzwyczajasiędodobrego…
niekrzyczał.PrzynajmniejnienamnieaninaSandrę.
Wciążniemogęuwierzyć,żewłaśniewyrzuciłzsiebie
tewszystkiestrasznesłowaiwdodatkunieprzeprosił.
Niezabardzowiem,jakmamsięzachować.Niejestem
przyzwyczajonadotakichsytuacji.Wiemjedno
–oncierpi.
Każdymężczyznauważazaniebywaleistotne,abybyć
sprawnymseksualnie,więcniepowinnamsiędziwićjego
frustracji.Chorobazbieracorazwiększeżniwo,wkońcu
dotknęłaitejsfery.Jakmiałamgopocieszyć?Czy
powinnampowiedzieć,żetozdarzasiękażdemualbo
żeniemaznaczenia?Przecieżma,tymbardziejdla
niego.Takipustyfrazesmożegotylkojeszczebardziej
rozzłościć…
–Przyokazjinastępnejwizytyulekarzapowiemyotym
problemie.–Kładęmudłońnaramieniu.–Możecoś
zaradzi.
–Tamara,niewkurzajmnie!
–Ale…
–Jużnigdyminiestanie,nierozumiesz?!