Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odkrył,żeniewiedziećjakikiedyznalazłsięwpotrzasku,
naokrągłouwięzionymiędzykolejnąfuchąamielonymi
nadwadni.
Krótkomówiąc,KonradaRomańczukadopadła
codzienność.Dopadła,cisnęłanaglebęiskopała
ponerkach.
Odskoczniąodproblemówniespodziewanieokazały
sięwyprawydojedynegowmieściecałodobowego
Tesco.Wkażdyponiedziałekpóźnymwieczorem,takaby
nikomunieprzyszłoprzypadkiemdogłowy
mutowarzyszyć,Konradwsiadałdoticoizostawiwszy
zasobącodziennośćpełnąwszystkichiwszystkiego,
ruszałwdalekąpodróżzaścisłecentrum,gdzie
wbezpiecznejodległościoddomurozpościerałasię
magicznakraina,jegowielkopowierzchniowastrefa
komfortu.Przezdwie,trzygodzinywędrowałalejkami,
upojonysamotnością,świętymspokojemisyntetyczną
woniąświeżegopieczywa.Aconajlepsze,przezcałyten
czasanirazuniemusiałotwieraćust.
Takżeteraz,gdywkoszykuspoczywałajuż
perfekcyjnamusztardawtowarzystwiekoncentratu
doskonałego,pogrążonywewłasnychmyślach
Romańczukprzeszedłkrokiemspacerowymdonastępnej
alejki,gdziewsiąkłponownie,tymrazemwmakarony.
Głębokogardzącpomidorowązryżemjakoostateczną
profanacjątejszlachetnejzupy,osobiściepreferował
makaronwpostacijaknajdłuższychnitek,wymagających
konsumpcjimetodązamaszystychsiorbnięć;tymczasem
pozostalidomownicyobstawaliprzymniejupierdliwych
wobsłudzeświderkachbądźozgrozo!drobnych