Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmieniałniepostrzeżenieręczników,aleznałdobrzeten
stanizdawałsobiesprawęztego,żetowkrótceminie.
Kwestiaczasu,niczegowięcej.Uzbroiłsięzatem
wcierpliwośćicoruszprzetrząsałkolejnepomieszczenia
wniekończącychsięposzukiwaniachutensyliów
codziennejprzyziemności:atoświeżejrolkipapieru
toaletowego,atocieplejszegokoca,atośredniego
rondelkawsamraznadwajajkanapółtwardo,stopniowo
oswajającnieznanąmuprzestrzeń,jejskrytkiitajemnice.
Oileztymjakośsobiejeszczeradził,otylezcałąresztą
szłomujużniecogorzej.Nimsięobejrzał,zrazuchwilowa
bezsennośćzyskałastatuschronicznej,gdymimoupływu
czasunadalniemógłsięprzyzwyczaićdonocnych
dźwiękównowegodomu,któredopóźnychgodzinnie
dawałymuzmrużyćoka.Potem,oporanku,zasiadał
półprzytomnydopracyprzyobcymbiurku,zobcym
kubkiempełnymkawyispoglądającprzezobceokno,
chłonąłobcewidoki.Iczekał,wytrwaleczekał,
muprzejdzie.
Tyleżewcalenieprzechodziło.Oczymnajlepiej
świadczyłoto,żechociażminąłjużwrzesień,
apaździernikzdecydowaniezbliżałsiękulistopadowi,
któryzkoleigroziłrychłymnadejściemgrudnia,skromny
dobytekRomańczukawciążspoczywałnierozpakowany
wtorbieprzyobcymłóżku.
Nadodatekszybkosięokazało,żebezKrakersa
napodorędziuniebyłokomuogarnąćgotowaniaiwielu
innych,boleśnieprzyziemnych,aczniezbędnych
domowychczynności.Zatemzbrakuwprawnychmacek
musiałysiętymzająćmniejlubbardziejludzkieręce.