Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mówodrazu,jeślicościsięniepodoba
powiedziałem,wzdychającciężko.Podobnomamsię
uczyćodmądrzejszych.
Lepiejbybyło,gdybyśnajpierwspotkałsię
zzarządemwyjaśniłFilip.Michałzwołałzebranie
nadziesiątą.Możetrochępotrwaćiniewiem,czyten
lunchotrzynastejciwypali.
Przetarłemtwarzdłonią.Spodziewałemsię,żeten
pierwszydzieńmożebyćtrudny,alenie,żetak.
Wsumieznałemtenzarząd,bomusiałemwyrazićzgodę
naichstanowiska,więcnierozumiem,pocomiałbymsię
znimiodrazuspotykać.Noaleskoromójbratzwołałcałe
tozebranie,tomusiałemnanieiść.
Dobra…zgodziłemsięniechętnie.Toprzynieś
mikawęiteczkizdanymi.Zapoznamsięznimi
dozebrania,aspotkaniazrewidentamiustalminajutro.
Filipkiwnąłgłowąiodwróciłsię,abywyjść.
Jeszczejednopowiedziałem,zanimzniknął
zmojegoschowka,potoczniezwanegogabinetem.
Odwróciłgłowę,abynamniespojrzeć.Niewiem,
wjakimukładziejesteśzmoimbratemicozamierzacie
osiągnąć,alepamiętaj,żemimowszystkofirmajestmoja
itakłatwozniejniezrezygnuję.
Filipwydawałsięzaskoczonymoimisłowami,alenic
nieodpowiedział.Wyszedłtylkozmojegogabinetu
izamknąłzasobądrzwi.