Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
któraniszczymężczyznjednymspojrzeniem.
Próbowałemtylkosprawdzić,czyniewyszedłem
zwprawy,bodawnonikogoniepodrywałem.
Pominąłemfaktwczorajszegowypadudoklubu,aby
uniknąćkazańwstylu:„miałeśwypocząćprzednowym
wyzwaniem”.Serio,Marcinmomentamibyłgorszyniż
mojamatka!Alechybapowinienemiśćdojakiegoś
klubuipoćwiczyć.Dobra…będęsięzbierał,żeby
zobaczyć,cotenmójbraciszekdlamniewymyślił.Lunch
otrzynastej?
Spoko.Widzimysięwbarze.
WróciłemnatrzydziestepiętroizobaczyłemFilipa
opierającegosięobiurkosekretarkiMichała.Patrzył
naniąwzrokiemporzuconegoszczeniaczka.Ewidentnie
miałzamiarzaliczyć,adziewczynakonsekwentnie
goignorowała.żalmisięzrobiłozjegopowodu.Może
gdybędziemiłyizaczniesiębardziejsłuchaćmnie,anie
tegomojego,pożalsięBoże,brata,pomogęmuspełnić
marzenieorandcezdziewczyną.
Jestempowiedziałemnatyległośno,bydotarło
dorozanielonegoasystenta.Gwałtownieodwróciłgłowę.
Maszcośdlamnie?
Tak.Pokazałręką,abymzanimposzedł,
izaprowadziłmniedopokojunaprzeciwkotegobrata.
Obokmojegogabinetustałonieużytkowane
pomieszczenie,więcwstawiliśmycibiurkoilaptopa.
Będzieszmiałmnieobok,aMichałanaprzeciwko,więc
chybatakbędzienajwygodniej.
Rozejrzałemsiępopomieszczeniu.Przypominało