Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
isprawić,żemiałemochotęzatłucczłowieka.Zreguły
byłemłagodnyjakbaranekipotulnyjakpluszowymiś.
Zwłaszczawstosunkudokobiet.Aleonwyzwalał
wemnieukrytegdzieśgłęboko,bardzogłęboko,pokłady
agresji.
Gospodarzwestchnąłciężko,widzącmojąreakcję.
Wstałzeswojegofotelaizacząłpowolizmierzaćwmoim
kierunku.
–Zzarządempodjęliśmydecyzjęodnośniedotwojego
miejscawtejfirmie–obwieścił,zajmującsiedzisko
naprzeciwkomnie.
Byłstanowczozablisko.Raczejmusiałsięliczyć
ztym,żemożesiętoźledlaniegoskończyć,amimo
tozaryzykował.Ciekawe,cogotakutwierdzało
wprzekonaniu,żezaraznieobijęmumordy?
–Mojemiejscewtejfirmiejestbardzodobrzeznane,
braciszku–powiedziałemnajspokojniej,jakpotrafiłem,
bonierozumiałem,dlaczegoporazkolejnywraca
dotematu,którywałkowaliśmyjużtylerazy.
–Ztestamentujasnowynika,żetymaszjąprowadzić,
ajaobejmęstanowiskoprezesa,gdybędęnatogotowy.
–Powtórzęcitorazjeszcze,boewidentnietejczęści
niezrozumiałeś–warknąłMichałiobrzuciłmnie
spojrzeniem,jakbybyłnauczycielem,ajanie
przygotowałemsiędojakiegośsprawdzianu.–Miałem
cipomóctęfirmęrozkręcić,awmomencie,gdybędziesz
gotowyiskończyszdwadzieściapięćlat,miałeśzacząć
niązarządzaćsamodzielnie.Ztego,comiwiadomo,
toskończyłeśćwierćwieczeroktemu.
–Icoztego?Wciążnieczujęsięgotowy,atobie