Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mówisz?
Michałpodszedłdoswojegopółokrągłegobiurka.
Serio!Jakmożnabyłopracowaćprzyczymśtakim?Wziął
kartkę,którależałanablacie,ipokazałmiją.Ztej
odległościdostrzegłbymtylko,gdybybyłotamnapisane
„SOS”grubym,czarnymmarkerem.
–Taksięskłada,żedostałemwłaśniepismo
zksięgowościorezygnacjiErykaLisowskiegozwypłat
sponsoringu–powiedział,ajawciążnierozumiałem,
doczegozmierza.–Podobnojakieśproblemy
zezdrowiem.
–CałaPolskaotymwie–stwierdziłem,wzruszając
ramionami.–Gdybyśchoćtrochęsięzainteresował
drużyną,wktórejgratwójbratiktórejkibicowałdziadek,
wiedziałbyśtakierzeczy.Sprawązajęłasięnawet
prokuratura,gdyErykzostałbrutalniesfaulowany.
–Powinnomibyćprzykro,aletotylkowiążesięztym,
żedobryzawodnikodszedłzdrużyny,którąwspieramy
finansowo.Ogromnawyrwanawizerunku.Niemamy
pewności,czydalejutrzymajątakipoziom,jakimieli
dotejpory.
–Oczywiście,żeutrzymamy!Krystianćwiczy
zMateuszemnapełnychobrotach.Dosezonu
zasadniczegosięwyrobią,więcniemacogdybać.Wciąż
będziemyniepokonani.
Zaczynałymniewkurwiaćtejegodywagacje.Ocojak
oco,aleoSokołybyłemspokojny.Byliśmyniezwyciężeni
itegoniktnamnieodbierze.
–Możecienieprzystąpićdosezonuzasadniczego,gdy