Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prawdą.
Ajużnapewnoniedwieopróżnionebutelkipomartini
ipięknakobietawłóżku.Ataksięszczęśliwiezłożyło,
żetenwidokmiałterazprzedoczami.
Mielisięzdrzemnąć.Odpocząćinabraćsił
ponieprzespanejnocy.Aterazskakałjakkretynnajednej
nodze,usiłująctrafićstopąwnogawkęspodni.
–Cośsięstało?–zapytałaNatalia,wyraźnierozbawiona
całąsytuacją.
Błażejzganiłjąwzrokiem.Opierałasięplecami
owezgłowiełóżka,wtlerzęziłtelewizor,aonnieumiał
oderwaćwzrokuodjejkształtnychpiersi.Chciałcoś
powiedzieć,zrazićjądosiebieiwrócić,skądprzyszedł,
zpodkulonymogonem,jednakjakiśimpulswciąż
gopchałwjejramiona.
Poznalisiędwamiesiącetemunajednejzkonferencji
prasowych.Zwróciłnaniąuwagęwcześniej,aledotądnie
byłookazjizamienićsłowanaosobności.Samanawiązała
kontakt,pytającojakiśdrobiazgzwiązanyześledztwem,
niepamiętałjużoco.Niebyłupoważniony
doodpowiedzi,alepodwóchrandkachwylądowali
włóżku.Miesiącpóźniejwyprowadziłsięodżony
idzieckaizamieszkalirazemwjejdwupokojowym
mieszkaniunanajwiększymosiedluwSosnowcu.
–Sprawdźgodzinę,apotempytaj,czycośsięstało.
–Usiadłnabrzegułóżka,włożyłskarpetkiizawiązał
wysokiebuty.–Kreftmniezabije.Zabije!Urwiemijaja
przysamejdupieizrobiznichbrelokdokluczy,nie
żartuję.
–Myślałam,żemaszwolne.Jestniedziela.Zresztą
tonietrwałodługo…
–Conietrwałodługo?Spaliśmytrzygodziny.Wśrodku
pieprzonegodnia!
Zatownocyniespaliwogóle.Nietraciliczasunatak
przyziemnesprawy.Kochalisię,oglądaligłupawefilmiki
wnecie,resztęnocypoprostuprzegadali.Owszystkim