Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doklubu?Takieczystointegracyjne?
Studencizaczynająszeptaćmiędzysobą.Wywracam
oczami,bodoskonalewiem,jakazachwilępadnie
odpowiedź.
Wiem,żeniedługosesja,więcmożewtenpiątek,co?
Kilkaosóbpróbujezmienićtermin,bozjazddodomu,
bocośtam,aleprzestajęsłuchaćtychbzduriprzeglądam
notatkizostatniegowykładu,którypewniedzisiaj
będziemyprzerabiać.Jednakniedajęradyzbytwiele
przeczytać,bonademnąstajeRomekizamykami
zeszyt.
Czegochcesz?Prycham.
Idzieszznami?
Nie.Tochybaoczywiste.
Niedajsięprosićmówi,nachylającsięwmoją
stronę.Nieróbzsiebietakiejniedostępnej.
Odpychamsiędłońmiodławki,chcącznaleźćsięjak
najdalejodniego.Chcęmuprzyłożyć.Naprawdę.
Iwsumiejużwidzę,jakjegomózgrozbryzgujesię
natablicy,alepowstrzymujemniemyśl,żeprzeztakiego
debilaspędzękilkalatzakratkami.
Powiedziałamraziniezamierzampowtarzaćburczę
podnosem,chociażmamochotękrzyczeć.Gdziesię
podziałymojacierpliwośćiopanowanie?Niechodzęna
imprezy.
Niemożeszzrobićwyjątku?
Nie!
Kilkaosóbzwracananasuwagę,cododatkowo
potęgujemojąirytację.
Noweź,niebądźtakasztywna!
Totylkogłupiaimpreza!
Niedajsięprosić.
Jakwszyscy,towszyscy,takczynie?
Ichsłowapełnewyrzutuwywiercająmidziurę
wbrzuchu.Naprawdęniemamochotychodzić