Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
otaczającychmłodychludzi.ByłytamBelleiTrix,
wystrojonejaknabal,zaśwprzerwachmiędzy
poszczególnymiutworamipanowieFrankiGuswraz
zparomainnymi„kapitalnymigośćmi”raczylimłode
damyplotkamizcollege’uiinnyminowinkami,
najwyraźniejniezmierniejeinteresującymi,sądząc
ponabożnymskupieniu,zjakimwysłuchiwałytych
wymownychuwag.Pollypatrzyłanatychrasowych
dżentelmenówzmieszaninąszacunkuipodziwu,onizaś
zauważalijejobecnośćzwłaściwądlaswejpłci
protekcjonalnością,lecznajwyraźniejuważalitylko
za„cichestworzonko”iuznawszy,żenienadajesięono
dorozmówtowarzyskich,beztroskozignorowalitourocze
dziecko,całkowicieoddającswąuwagęmłodymdamom.
SzczęśliwiePollyzupełnieonichzapomniała,rozkoszując
siępięknąmuzyką,którąbardziejczuła,niżrozumiała;
wsłuchiwałasięwniącałąsobą,azakażdymrazem,gdy
sercezabiłomocniejnapowitaniejakiejśmelodii,najej
twarzymalowałasiętakaradość,żekilkuprawdziwych
me​lo​ma​nówprzy​glą​dałosięjejzuśmie​chem.
Gdywyszły,byłjużzmierzchiPollyodetchnęłazulgą,
stwierdziwszy,żeczekananiepowóz,boniewsmakjej
byłograćcałyczasdrugieskrzypce,stanowczomiała
tegodość,jaknaje​dendzień.
Cieszęsię,żecipanowiejużsobieposzli;niemiło
mibyło,żecałyczasgadali,kiedyjachciałamsłuchać
po​wie​działaPolly,gdywe​hi​kułru​szył.
Którycisięnajbardziejpodobał?spytałaFanny
zomdle​wa​jącąaurąwyż​szo​ści.
Tentakizwyczajny,któryniewielemówił;podniósł
mojąmufkę,gdyspadła,ipilnowałmniewtłumie;
po​zo​stalizu​peł​niesięmnąnieprzej​mo​wali.
Pew​niemy​śleli,żeje​steśmałądziew​czynką.
Mamamówi,żeprawdziwydżentelmenjesttaksamo