Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłzapach,którywtejceliwybijałsięnapierwszyplan.
Wierzba,któryudzielałjużkilkunamaszczeńchorych,
wiedział,żetakwłaśniepachnąstrachiśmierć.
–SzczęśćBoże.–Próbowałoddychaćustami.
–Przyszedłemsięprzywitać.–Wskazałnapryczę
nagórze,gdziesiedziałchłopakzkolanami
podciągniętymipodbrodę.Chciałzabraćgodokaplicy
iupewnićsię,żesobieradzi.Zawszetakrobiłznowymi,
cooznaczało,żedzisiajbędziemusiałprzeprowadzićpięć
podobnychrozmów.Celaniebyładobrymmiejscem
nazwierzenia.
Aktorprzeglądałjakąśgazetę.Musiałmiećponad
siedemdziesiątlat,ubranywwytartydresiniedbale
wciągniętąkoszulę,wyglądał,jakbysiedziałodkilku
miesięcy,aniekilkunastudni.
–SzczęśćBoże–rzuciłochrypłymgłosemiwrócił
dolektury.
Piotrmiałrozpiętąbluzęigdymateriałopadłnaramię,
nachwilęodsłoniłzasinionykawałekskóry.Kapelan
przypomniałsobieinformacjęrzuconąprzezwychowawcę
otym,żeJanikzostałpobity,zanimtrafiłdowięzienia.
Pomyślał,żetychsiniakówmusiałobyćowielewięcej,
cotłumaczyłobypowolne,ostrożneruchydzieciaka,gdy
wierciłsięnaswojejpryczy.Zrobiłomusięgoszkoda.
Towspółodczuwaniebyłosilniejszeodgłosu,którykazał
muzachowaćdystans,żebyniezwariować.
Robertwiedział,żenawetgdybyzaangażowałwto
wszystkiezmysły,niejestwstaniepoczućułamka
strachuPiotra.Żeonfunkcjonujewtrybieprzetrwania
ijeszczedługotakbędzie.
–Idędoinnychcel,zajakiśczasprzyjdziepociebie
funkcjonariusziprzyprowadzidokaplicy–powiedział
iszukałjakiegośpotwierdzenia,żechłopakgozrozumiał.
AlePiotrzachowywałsię,jakbybyłnieobecny.Zbyt
przerażony,żebysięodezwać.Nowiczęstotakreagowali.