Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Robertwyszedłnakorytarz.Więzieniebudziłosię
dożycia,dochodziładziewiątaici,którzypoporannym
apelukładlisiędołóżek,właśniezabieralisiędodrugiego
śniadania.Betonowyholwypełniłydobrzeznanedźwięki,
brzdękprzyciszonychradioodbiornikówitelewizorów,
szumczajników,pojedynczesłowa.
Poszedłdokolejnychceliodbyłpodobnerozmowy.
Jednakniewszyscyprosiliospowiedź.Dwarazyktoś
rzuciłmuwplecyhasłowstylu:
Zdjąćspodnie?
Dwarazyodwróciłsięipoprosił:
Czymożeszpowiedziećtojeszczeraz?
Jednakoninigdyniemieliodwagimówićtakichrzeczy
prostowtwarz.
Przyprowadzęosadzonychdokaplicypowiedział
funkcjonariusz,gdysiępożegnali.Wierzbawiedział,
żebiurokracjaiprzepisytowzakładziekarnymświętość.
Niemógłnikogozabraćzesobą.
Jużnadziedzińcuwsunąłdłońdokieszeniiwymacał
klucze.Pamiętał,żedługouczyłsię,jakznichkorzystać.
Trzebabyłoużyćsposobu,żebyotworzyćdrzwi.Przez
pierwszetygodniezupełnienieumiałsobieztym
poradzić.
Napierwszympiętrzeznajdowałysiębiblioteka
kościelnaorazjegobiuro.Odsłoniłroletywswojej
kanciapieiwstawiłwodęnakawę.Wiedział,żezanim
Piotrzostanieprzyprowadzonydokonfesjonału,minie
conajmniejczterdzieścipięćminut.
PółgodzinypóźniejWierzbaposzedłpiętrowyżej.
Wsunąłkluczdokolejnychdrzwiispojrzałwgórę
naportretŚwiętegoEugeniuszadeMazenod,którybył
założycielemoblatówMaryiNiepokalanej.Teżpełnił
posługęwwięzieniu.
Wnętrzekaplicyprezentowałosięowieleprzyjemniej