Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
współmieszkańcom.Młodzieżzkoedukacyjnych
akademikówniebyłatakdojrzała,jakwopisach
nastronachinternetowychuczelni.Czasamiodnosiłam
wrażenie,żemieszkamzgromadądwunastolatków.
Możeszjutrozadzwonićdostowarzyszenia
ipowiedzieć,żejesteśchory.Położyłamdłoń
naramieniuKennedy’ego.Zostańzemną.Zaszyjemy
siętutajnacaływeekend,będziemysięuczyć,
zamówimysobiejedzenienawynosi…znajdziemy
sposóbnarozładowaniestresu.Uśmiechnęłamsię
prowokacyjnie.Aonwbiłoczywewłasnebuty.
Mojesercezaczęłoszybciejbić,zrobiłomisięgorąco.
Cośzdecydowaniebyłonietak!Chciałam,żebywyrzucił
tozsiebiejaknajprędzej,boumysłpodsuwałmicoraz
bardziejniepokojącemożliwości.Oddawnaniebyło
międzynamiżadnychkonfliktówanisporówczułamsię
zdezorientowana.
Kennedywszedłdopokojuiusiadłnakrześleprzy
biurku,zamiastnamoimłóżku.
Podeszłamdoniegotakblisko,żenaszekolanasię
zetknęły.Chciałamusłyszeć,żejestpoprostuwzłym
humorzealbożezamartwiasięnadchodzącymi
egzaminami.Zmocnobijącymsercempołożyłamrękę
najegoramieniu.
Kennedy?
Jackie,musimyporozmawiać.
Pulswaliłmiwuszachcorazgłośniej,ręka
spoczywającanajegoramieniuopadła.Przysiadłam
naskrajułóżka,okołometrodniego.Milczałam,botak
zaschłomiwustach,żeniemogłamprzełknąć,nie
mówiącjużopowiedzeniuczegokolwiek.
Onrównieżmilczałiunikałmojegowzroku.Totrwało
przezkilka,długichjakwieczność,minut.Wkońcu
podniósłnamnieoczy.Byłsmutny.O,Boże!
Obożeobożeoboże!
Mampewien…problem.Zinnymidziewczynami.
Zamrugałampowiekami.Dobrze,żesiedziałam.
Gdybymstała,topewnienogiugięłybysiępodemną
iwylądowałabymnapodłodze.