Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napodłodze,mojawalizkazciuchami(„jasiędociebienie
przeprowadzę,bomiałabymzadalekodoroboty,aletydomnie
możeszzawsze”;„dobra,toprzecieżnieważne,żebędęmiałdaleko
doroboty”)iwędrującykartonzksiążkami.Zawszegdzieindziej.Jak
tosiędzieje?Wczorajkartonstałswobodnie,zdostojeństwempudła
dźwigającegoliteraturę,przybiurku.Dziśwyglądanawrośnięty
wpodłogępoprzeciwnejstronie,przydrzwiach.Przecieżbynie
uniosła.Czary.Lubszczury,zainspirowanetreścią,wnocyzabawiły
sięwkariatydy.Amożenajzwyczajniejwświeciesamprzeniosłem
iniepamiętam,bokiedyzrozumiałem,żeseksuniebędzie,wypiłem
drinka.Albocztery.Napudlewędrownalampkanocnakoloru
wrzosowego,nadługimkablu,zpękniętymbiałymkloszem
imitującympokrywęlampnaftowych.Usiłującczytać,wyginałem
śmiałociało,byoświetlićzadrukowanestronyjejskąpymświatłem.
Ręceodtegomdlały,apowykręcanykręgosłupmściłsię,zadającból.
Górnegooświetlenianiemogłemstosować,gdyżodbijałosię
wmonitorzekomputera.Itaknaniewielebysięzdało,bożarówkapod
sufitemskrytabyławobszernymokrągłymkloszuzdrutu
powleczonegociemnofioletowąbibułą.Doseksudlamoich
łapczywychoczuznakomitość,aledopokonywaniatekstu
bezużyteczne.Wefekciepomysłnadłuższeczytaniejawiłsięjako
zapowiedźseansumasochistycznego.Właściwiesłusznie.Wszaknie
oddziświadomo,żetylkotrafionalekturamożezrekompensować
cierpieniajejpoznania.
Jednozeskrzydełzamykającychkartonuniosłosięleniwie,
rzucającdługi,szpiczastycieńprecyzyjnienadgłowąAgnieszki.
Wielkaczapabłazeńskawieńczyłamojeszczęście(„maszdomnie
mówić:mojeszczęście!”).Przezzałamaniecieniaoryginalnykanciasty
pomponzająłmiejscenazłączeniusufituiściany.
Szczęścietymojebłazeńskie…