Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
istarszyznaoczekiwaligoniecierpliwie.
Cotam?cotam?pytanogozewszystkichstron.
Wysiadaćnabrzeg!odpowiedziałrozkazującym
głosemKrzeczowski.
Barabaszpodniósłsennepowieki;jakiśdziwny
płomieńbłysnąłmuwoczach.
Jakto?rzekł.
Wysiadaćnabrzeg!Poddajemsię!
Falakrwibuchnęłanabladąipożółkłatwarz
Barabasza.Wstałzkotła,naktórymsiedział,
wyprostowałsięinagletenzgięty,zgrzybiałystarzec
zmieniłsięwolbrzymapełnegożyciaisiły.
Zdrada!ryknął.
Zdrada!powtórzyłFlikchwytajączarękojeść
rapiera.
Alenimgowydobył,panKrzeczowskiświsnąłszablą
ijednymzamachemrozciągnąłgonapomoście.
Następnieskoczyłzbajdakunapodjazdkętuż
stojącą,wktórejsiedziałoczterechZaporożców
zwiosłamiwręku,ikrzyknął:
Międzybajdaki!
Czółnopomknęłojakstrzała,panKrzeczowskizaś
stojącwśrodku,zczapkąnaokrwawionejszabli,
zoczymajakpłomienie,krzyczałpotężnymgłosem:
Dzieci!niebędziemswoichmordować!Niechżyje
BohdanChmielnicki,hetmanzaporoski!
Niechżyje!powtórzyłysetneitysięcznegłosy.
NapohybelLachom!
Napohybel!
Wrzaskomzbajdakówodpowiadałyokrzyki
Zaporożcównabrzegach.Alewieluludzizestatków
stojącychdalejniewiedziałojeszcze,ocochodzi;
dopierogdywszędzierozbiegłasięwieść,żepan
KrzeczowskiprzechodzidoZaporożców,prawdziwyszał
radościogarnąłsemenów.Sześćtysięcyczapek
wyleciałowgórę,sześćtysięcyrusznichuknęło
wystrzałami.Bajdakizatrzęsłysiępodstopami
mołojców.Powstałtumultizamieszanie.Wszelako
radośćowamusiałabyćkrwiąoblana,bostary