Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtył.Niewyraźniezaskrzypiały.Niewydarzyłosięnicwięcej.
Nasłuchiwałemprzezchwilę,poczymnajciszej,jakzdołałem,
wszedłemdośrodka.Przylegającplecamidościany,przesuwałemsię
powoliwstronękuchni,gdziemiałempoddostatkiemnoży,adotego
gazłzawiącyikijbejsbolowy,prezentodGramma.Kuchnię,jak
wszystkiepomieszczeniaotejporze,spowijałmrok,rozpraszanytylko
punktowymświatłemlatarnizaleiprzedblokiem.Wokółpanowała
nienaturalnacisza,bardziejprzerażającaodmożliwości,żektóryś
zcienimógłbysięnagleporuszyć.
Sięgnąłempoomackuzalodówkęichwyciłemtrzondrewnianej
maczugi.Drugąrękąwymacałemwłącznikświatłanaścianie.Nie
czekałem,mojeoczyprzyzwyczająsiędojasności.Wskoczyłem
dosalonunaszerokorozstawionychnogach,szczerzączębyiwarcząc
jakjakiścholernydzikus.Falaadrenalinyuderzyławmójżołądek
irozeszłasięwokolicachkarku.Poczułem,jakkolanamisięuginają,
amięśnienógzamieniająwporowategąbki.Stałemtak,pozwalając
dolnejszczęceopadaćstopniowo.
Totak,jakbyznaleźćsięwsceniejednegoztychseriali
sensacyjnych,którewidziałemtysiącerazy,samotniepopijając
orzeszkipiwem.Chwilęzajęło,zanimznówmogłemsięporuszyć
iodstawićkijpodścianę.Wkońcumiałemprzedsobądość
niecodziennyobraz.Mojeniegdyśnieskazitelnemieszkaniewyglądało
jakpoprzejściuhuraganu.Zmieszane,zadeptane,sponiewierane
złomowiskomoichrzeczy.Chaos.
Regałzlakierowanegohebanufilartegomieszkaniależałjak
przetrąconynawysypiskumebel.Książki,którychniemiałemczasu
czytać,walałysięwewszystkichkątach,podobniejakpółki
zodymionegoszkła.Okruchylśniłyzkażdejstrony.Szafy,szafki,
szufladypootwieraneiopróżnione.Mojakolekcjakrawatów
odHermèsasponiewierana.Jedennawetbujałsięnażyrandolu,ten
chabrowy,mójulubiony.Koszulewymięteiporozrzucaneniczym