Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cotakiegomówił?
Udręczonymgłosempowiedział,żenazywasięWemyss.
–NazywasiępanWemyss–powtórzyłapoważnie.
Niewywarłotonaniejżadnegowrażenia.Coztego,żenazywał
sięWemyss?
–JestemtymWemyssem,októrymrozpisywałysięgazety
wzeszłymtygodniu–wyjaśnił,widząc,jakobojętniezareagowała
nadźwiękjegonazwiska.–MójBoże–dodał,znówocierającczoło,
naktóregopowierzchnięitaknatychmiastwytrysnęłynowekropelki
potu–teafiszeprasowe!Kiedyczłowiekwidziwszędzieswoje
nazwiskokrzyczącezafiszy…
–Dlaczegopańskienazwiskobyłonaafiszach?–zapytałaLucy.
Wcaleniechciaławiedzieć:zapytałamechanicznie,nasłuchując
odgłosówdochodzącychzotwartychokienpokojunapiętrze.
–Nieczytapanitutejszychgazet?–brzmiałajegoodpowiedź.
–Raczejnie–odparła,wciążnasłuchując.–Urządzaliśmysię
dopiero.Chybajeszczeniezdążyliśmyzamówićżadnychgazet.
NatwarzyWemyssapojawiłsięwyrazjakiejśnieokreślonejulgi.
–Awięcniemapanigłowynapełnionejpotwornymisugestiami,
któreczynionopodczasśledztwaibędęmógłprzedstawićpani
prawdziwąwersjęzdarzeń–rzekł.–Zupełniejakbymmiałjeszcze
zamałozmartwień,zupełniejakbytowszystkoniebyłowystarczająco
okropne…
–Podczasśledztwa?–powtórzyłaLucy.Jeszczerazodwróciła
głowęispojrzałananiego.–Czyżbypańskiezmartwieniamiałyjakiś
związekze…ześmiercią?
–Chybaniesądzipan,żecokolwiekinnegozdołałobywpędzić
mniewtakokropnystanducha?
–Och,bardzomiprzykro–powiedziała,awjejoczachigłosie
pojawiłsięinnywyraz:jakgdybyożywieniaiłagodności.–Mam