Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jeślimogęcośdoradzić,powinnasiępanibardziejzaangażować
wdziałalnośćfirmmęża.Jestpanizanieterazodpowiedzialna.
Niepodobałomisię,żepozwalasobienatakikomentarz
wobecnejsytuacji.Nielubiłam,kiedyktośzwracałmiuwagę,poza
tymniemiałamzamiaruingerowaćwbiznesyMaksymiliana.
–PanTomaszchcepowiedzieć,żefirmypozostawionebez
nadzorupodupadają–powiedziałMateusz,widzącmojąminę.
–Będąmusiałyjeszczetrochęwytrzymać–stwierdziłamsucho
iuciekłamwzrokiemnaekranlaptopa,któryniebyłwłączony.
Prawnikpokręciłgłowązniedowierzaniem,uderzyłdłoniąwblat
ipopatrzyłnaMateusza.
–Mówiłem!
Mateuszzerknąłnamnieinerwowoprzejechałjęzykiemwargach.
–Zostawnassamych–poprosiładwokata,któryłypiącnamnie
pogardliwie,opuściłmójgabinet.
Blondynwstałzkrzesłaizrobiłkilkakrokówwmoimkierunku.
Stanąłobokmojegoobrotowegofotelaioparłsiębiodremoszklany
blatbiurka.Miałnasobieszarygarniturzesrebrnympołyskiemibiałą
koszulęrozpiętąprzykołnierzyku.Drogiespinkiodmankietów
błysnęły,kiedyskrzyżowałręcenapiersiach.Spojrzałamnaniego
wyzywająco,podczasgdymojastopawszpilcewyznaczałanerwowy
rytmnaparkiecie.
–RozmawiałemzdoktoremBorowikiem.Niechcę,żeby
tozabrzmiałozbytbrutalnie…
Zmrużyłamoczywrogo.Byłamgotowawywalićgonabruk,jeżeli
przyszłobymudogłowycośnienamiejscu.
–Minęłyjużprawiedwamiesiąceiniemapoprawy.
–Miesiąc…miesiącisiedemnaściedni–poprawiłamgosucho.
Nachyliłsiębliżejiuśmiechnąłłagodnie.
–Liwka…Musiszpogodzićsięztym,żetomożepotrwaćtrochę